Kliknij tutaj --> 🦞 gdybam gdyby to nie było na niby tekst

Paktofonika Gdyby текст: Od początku muszę tego słuchać? / Ta, musisz / Dobra, niech tak będzie / Mus Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски Українська العربية فارسی Gdybam gdyby to nie było na niby Gdybam gdyby to nie było na niby Gdyby, gdyby to nie było na niby Gdyby świat cały Obrósł w niebieskie migdały Gdyby Magik byłread more Rasmentalism - Nowe Kino chords lyrics Gdyby tu by dostaby pewnie ksik i film a nie znicz Znicz - Michał Pabich "Czas płynie krętą rzeką A ja razem z nim W samotności młodość umiera Topie się w niej Do pamięci chwytam Każdą z moich chwil Być może kiedyś wrócę Młodszy i pełny sił Gdy wszystko zniknie z oczu" Gdybam gdyby to nie było na niby Gdybam gdyby to nie było na niby Gdyby, gdyby to nie było na niby Gdyby świat cały Obrósł w niebieskie migdały Gdyby Magik byłread more Fokus - Magic Hour chords lyrics Gural gdyby - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. Raz Gdybam. Gdyby to nie było na niby x2 Gdyby, gdyby Site De Rencontre Serieux Pour Ado. Część 4 ( oczami Logana ) Obudziłem się o 6 , nawyk wczesnego wstawania pozostał . Nie mogę uwierzyć że jestem w , mogę tu iść na studia , potem znajdę sobie jakąś pracę , dziewczynę która stanie się moją narzeczoną , a póżniej żoną , będziemy mieli gromadkę małych dzieciaczków . Nie wiem dlaczego tak o tym myślę , może już jestem gotowy ? W każdym razie nie na zostanie ojcem , od tej akcji z ciążą Kristin obraża mnie na różne sposoby , … no … mówiła że mnie nie lubi . Może powinienem oddać pięknym za nadobne ? Tak , to jest właściwe rozwiązanie ,, jak Kuba Bogu ,tak Bóg Kubie ‘’ .Usłyszałem hałasy dobiegające z łazienki , tak … miałem łazienkę w pokoju . Postanowiłem to sprawdzić , wziąłem gitarę i powoli uchyliłem drzwi łazienki , zauważyłem jakiegoś faceta …. Pewnie jakiś pedał , chcący mnie wykorzystać , pomyślałem . Z krzykiem ruszyłem w jego stronę , zacząłem okładać go po głowie gitarą . - PRZESTAŃ ….. TO JA KENDALL !!!!!!!!!!!!!!!!!! – rzeczywiście , to był Kendall. - Co ty tu robisz ?- spytałem. - To , że odleciały mi drzwi od kabiny prysznica ….. nie pytaj ! - przerwał zanim zdołałem co kol wiek powiedzieć - Więc postanowiłem , że załatwię poranne czynności w twojej łazience – uśmiechnął się. - Dobra , ale następnym razem mnie uprzedż , żeby nie było podobnej sytuacji – postawiłem gitarę na ziemi . - Czy to nie czasem moja gitara ? – spytał. - Yyyyy … Niee ! – wyjąkałem , miał rację to była jego własność . - Stary !!!! Rozwaliłeś mi gitarę ??!!!!! – złapał się za głowę. - Pffff …. Gdzie tam rozwalił ? Poskleja się , nawet nie jest uszkodzona – chwyciłem ją , gdy przejechałem palcami po strunach , gryf odpadł. – Wiesz , powinieneś kupić nową gitarę , ta się do niczego nie nadaje – pokiwałem głową i oddałem mu szczątki instrumentu. - Loguś ??? – powiedział słodko. - Co ? - Zacznij sobie strugać trumnę !!!!!!!!! – krzyknął ,a ja rzuciłem się do ucieczki . Gonił mnie po całej willi , budząc tym samym wszystkich jego mieszkańców . Skierowałem się do ogrodu , reszta pobiegła za nami. Przeskoczyłem krzak , pózniej biegłem slalonem , by ominąć posadzone tulipany , na koniec zgrabnie przeszedłem przez płot do drugiego ogrodu . Na szczęście nie zauważył tego , bo wpadł do basenu. - Logan ? –usłyszałem żeński głos , odwróciłem się , to była moja rudowłosa ukochana. - Ania , co ty tutaj robisz ? –zdziwiłem się. - To ja powinnam cię o to spytać , mieszkam tu – uśmiechnęła się - Aaaaa ….. Sorry !!! , bo wiesz Kendall chciał mnie wykorzystać w łazience , pózniej okazało się że chciał się tylko wykąpać bo zepsuł swoją kabinę prysznicową , ja go wtedy zaatakowałem jego gitarą , po której zostały tylko marne szczątki …. Teraz chce mnie zabić , a jego siostra mnie nienawidzi i też pewnie będzie w tym uczestniczyć , chociaż przez chwilę myśleliśmy że jest ze mną w ciąży , ale tylko żartowała ….. oczywiście nie że ja z nią ,, TO‘’robiłem , to wszystko przez tą staruszkę w samolocie - to było żałosne , po co ja się jej zwierzałem ? - Bardzo ciekawe – zaśmiała się – Jeśli masz dzisiaj czas to może wybralibyśmy się na kawę? – zaproponowała. - Bardzo chętnie – odpowiedziałem uradowany . Myślałem , że mnie uzna za jakiegoś podrywacza czy coś w tym stylu . - To o której ? – odgarnęła kosmyk włosów . - LOGAN !!!!! KICI KICI …… GDZIE JESTEŚ ??? - usłyszeliśmy wołania Kendalla. - Pomożesz mi ? – zapytałem . - Jasne .. chodż – wszlismy do środka . Okazało się , że to dom jej starszego brata Nathana , przyjechała do by znaleźć lepszą pracę . Dała mi ubrania Nathana , ponieważ miałem na sobie tylko dresy i podkoszulek . Po godzinie wyszliśmy na tą kawę . Rozmawiało nam się bardzo miło , okazało się , że jej rodzice i państwo Schmidt są dobrymi znajomymi i Kristin ma za zadanie pomóc jej zostać modelką . Gdy wyszliśmy z kawiarenki napadło na nas stado dziennikarzy . - Czy zdradzasz Kristin Schmidt ? .. Od kiedy jesteście razem i jak długo potrwa wasz związek ? Podobno zdradzałeś ją już wcześniej z jej bratem… Jesteś biseksualny ? ….. Co będzie z waszym dzieckiem ? …. Znacie już płeć? – przekrzykiwał jeden drugiego . Nic nie odpowiedziałem , to jest chore , o co im w ogóle chodzi ? Z trudem przedarliśmy się do taksówki . Po 15 minutach byliśmy powrotem , pod willą państwa Schmidt też roiło się od paparazzi . Poszliśmy za dom Anny , przeszedłem przez płot na posesję Schmidtów . - Ja naprawdę nie wiem o co im chodzi - chciałem jej to wszystko wytłumaczyć , przez nich mogła pomyśleć , że uganiam się za chłopakami i dziewczynami , a co najgorsza to że mógłbym chodzić z Kris . - Wiem że to stek kłamstw – uśmiechnęła się smutno. - Naprawdę ?- niedowierzałem we własne szczęście. -Tak , może wyjdziemy gdzieś razem ,tak abyśmy byli tylko my we dwoje ? – gdy to mówiła lekko się zarumieniła. - Z chęcią - uśmiechnąłem się. - To pa, pewnie musicie to wszystko teraz wyjaśnić - ruszyła w kierunku domu. -Do zobaczenia – odwróciła się i posłała mi ……. Całusa ? Taaaaak …… lubi mnie . Rozmarzyłem się na chwilę .Ale trzeba powrócić do rzeczywistości , zmierzyć się z tymi zakłamanymi świniami. Wszedłem do domu , od razu wszyscy do mnie podbiegli. - Gdzieś ty był ???!!!! ….. Dobra to już nie ważne , oni uważają że jesteśmy Bi – histeryzował Kendall. - A nie ? – zdziwiła się Abi , przez głowę przeleciała mi pewna myśl , może pójdę siedzieć , ale warto będzie . - Nie ma na to czasu !!!!! – wrzasnęła Kristin - Chodż – złapała mnie za rękę i zaprowadziła na zewnątrz do dziennikarzy. - Wiedziałaś , że on cię zdradza ? ….. Co będzie z waszym dzieckiem ? ….. Od kiedy masz romans z Kendallem ? ….Czy ta dziewczyna w kawiarence to twoja kolejna ,, dziewczyna na chwilę’’? – zadawali wciąż te same pytania. - CISZA !!!!!!!!!!!!! – wrzasnęła brunetka , a wszyscy jak jeden mąż umilkli – Po pierwsze Nie jestem w ciąży i nie wiem dlaczego o to pytacie , po Drugie on nie jest biseksualny i nie miał romansu z moim bratem …. - WOLĘ DZIWCZYNY !!!!!!!!!!!!!!! – Kendall wychylił głowę przez okno. - … I po trzecie i najważniejsze ….. NIE …. Powtarzam jeszcze raz , że NIE jesteśmy parą – dokończyła. - To dlaczego trzymacie się za ręce ? – wtrąciła jakaś dziennikarka , teraz się skapałem , że od momentu kiedy mnie tu zaprowadziła to ciągle trzymaliśmy się za ręce . - FUUUUUUUUUU !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknęliśmy oboje i odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. -Czyli nie jesteś w ciąży , on nie jest Bi , i nie jesteście razem ? - Tak !!!!!!!! Ileż już można ?? Jak już wszystko wiadomo do WON !!!!!!!!! – wrzasnęła po czym weszliśmy do środka. - Już wiem o co im chodziło – powiedział blondyn i podał nam laptopa , znalazł jakąś stronę plotkarską na której były zdjęcia z dnia kiedy musieliśmy się trzymać za ręce aby nie być zawieszonymi na dwa tygodnie , następne to była ta akcja w samolocie i wywiad ze stewardesą z którą rozmawiała Kristin.. - No to już wszystko wiadomo – usiadłem na kanapie. - Poczekaj …. Mówili coś o jakiejś dziewczynie z którą byłeś w kawiarence – dopytywała się brunetka. - Aaaaa tak….. to była Anna –odpowiedziałem. - Anna ? Nareszcie gdzieś ją zaprosiłeś – ucieszył się Kend. - No tak …. Ale to ona zaprosiła mnie – wyjaśniłem , o mało co nie zemdlał ze zdziwienia. - Czekaj …. Czy ona czasem nie mieszka obok ? – wtrąciła Kris. - Tak to ta …. Coś mówiła , że masz jej pomóc w zrobieniu kariery czy coś -Dzięki to już wszystko wiem – usadowiła się na fotelu. Przez resztę dnia oglądaliśmy TV , pani Schmidt ma jakąś delegacje i wyjechała na dwa tygodnie , więc cała chata wolna , już planuję z Kendallem jakąś imprezkę. O północy wszyscy poszli spać , ja jakoś nie mogłem . Wyszedłem na balkon i usiadłem na barierce . Zamyśliłem się , ale ktoś mi przerwał. - Ty też nie możesz zasnąć ? – pokiwałem głową na tak , odwróciłem się w stronę głosu , to była Anna siedziała na parapecie z jakieś 10 metrów dalej , od razu uśmiech wpełzł mi na twarz. - Dlaczego ? - Ale co ? - Dlaczego nie możesz zasnąć ? – zachichotała. - Nie mam pojęcia , a ty ? - Wciąż myślę o dzisiejszym dniu . - A co ? Był aż tak zły ? – speszyłem się , pewnie miała na myśli mnie. - Nie ….. raczej cudowny . - Dlaczego tak sądzisz? - Nie mam pojęcie – przedżeżiła mnie – Może dlatego , że moje marzenia się spełniają , że jesteś obok i możemy spokojnie porozmawiać - dostrzegłem że się rumieni. - Przedtem były jakieś przeszkody ? - Tak …… moje ,, przyjaciółki ‘’ – ostatnie słowo zaznaczyła cudzysłowem z palców - … mówiły , że nie jesteś wart mojej uwagi , a same się do ciebie mizdrzyły …….. zawsze gdy chciałam zamienić z tobą kilka słów zawsze mi przerywały i odciągały na bok – westchnęła. - Ale teraz ich tu niema i ……… - Zdecydowanie jest lepiej – przerwała . Rozmawialiśmy tak jeszcze z dwie godziny , później poszliśmy spać , może ona , ale ja ciągle myślami byłem przy niej . ................................................................................................................................... Przepraszam za błędy jeżeli jakieś się pojawiły . I jeszcze mała prośba ... jeżeli znacie jakieś fajne blogi to mi wysyłajcie linki .... strasznie mi się nudzi ostatni xd. Następny post będzie jakoś w niedzielę =) Wbijam tam z grubej rury, upijam się, mówię bzduryI zaraz dostanę mandat, bo warczy ten kundel buryFunkcjonariusza widzę, co łypie ze suczej furyBo widział jak tańczęW kroplach deszczyku z tej rudej chmuryDrga mi grdyka, nie słyszę, bo gra muzykaTe dziewki ciągną te kreski (nie wspomną o Mazowieckim)Me serce znów za mną tęskni, bo znowu te lufy łykamI całe od kul dziurawe i jak Rambo kuśtykam(W tym mieście) nikt już nie tańczy(W tym mieście) tango to frykasPanowie owocowi chcą bananem mango dotykaćGardło nam usycha po narkotykachKażdy się z czartem i niefartem i ze szklanką borykaBiały proch Ci leci na czarne szpilkiPewnie wciągasz biel, jak kiedyś wciągałaś Big MilkiJestem tu, powiedzieli mi, że wyszłaś o pierwszejA twoje usta się błyszczały jak lipcowe czereśnieCiebie znowu nie byłoGdybyś nie istniała, miastu by wygodniej się żyłoJestem tu Byłem tam Zresztą w sumie, kto nie był?Jest tu cała WWA, z wyjątkiem CiebieJestem tu, byłem tam, poszłaś z koleżankamiNa tych nogach, które ja nazywam karabinamiNo to marsz, marszMarsz, marsz, marszSzukam cię po shot-barachZ dziewczynami wyglądacie jakbyście były na OscarachJa i koledzy oświadczymy wam się od zarazChoć stanowimy pewnie jakąś bandę ciot dla wasWiążesz włosy w cebulęI pewnie świat Cię denerwuje jak Alutka JędrulęPewnie Cię bolą oskrzela, a teraz dymem je czuleOpatuliłaś i zamawiasz sobie wódkę z RedbullemLatacie po mieście jak Bójka, Bajka, BrawurkaDźwigając swoje atrybuty: wóda, szampan, bibułkaDzika jak pustynne kresy, stepy, tajga i dżunglaA twoje rzęsy wobec mężczyzn są jak łańcuch dla kundlaSzukasz zapalniczki, ja bym dał Ci ogieńI nękał wzrokiem jak proboszcz, który gwałci bokiemNo, mon dieu, wciąż kochasz mnie, ja w to nie wątpięChociaż w zeszły piątekPrzecież poszłaś za tamtym Piotrkiem?Lubisz muskulaturęGestykulujesz, jakbyś znów zdawała ustna maturęGdy ciebie widzę momentalnie zamiast mózgu mam dziuręChce z tobą chadzać po knajpach, zamawiać kus-kus na spółęPotem w nocy się kochać i rano zamawiać pizzęBo jesteś fajna i dobra, tylko że w złym towarzystwieWolicie koksować w loftach My raczej browar przy WiśleMoże cię pojmam i koszmar Ci zrobię, żeby się przyśnić?Okej, za dalekoAle chyba się zatrułem znów nóżkami z galaretąJutro będzie masa ibupromów, potem kawa, mlekoAle póki mogę się na nogi dzisiaj stawiam setąGorzka ruda chmura znowu kropiZastanawiam się co robisz i gdzie teraz stawiasz krokiI dlaczego mi nie odpisujesz, kurwa, błagam odpisz!Nagle jesteś, rzucam setką gdzie popadnieBo nie zdążę jej dopićNo, iButla się tłucze o chodnikIdzie jakaś para do taksówki, chyba to GrosikA ty drąc się w niebo głosy do chłopaka podchodziszI krzyczysz coś, co sugeruje, że się znacie z przeszłościIle minęło sekund? No, maks trzyOn bierze tamtą drugą i ją rzuca do taksyTo jest jest ten cały Piotr? Kurwa mać, jestem tak złyRzuciłbym butem w Ciebie gdyby to nie były air maxyCiebie znowu nie byłoGdybyś nie istniała, miastu by wygodniej się żyłoJestem tu Byłem tam Zresztą w sumie, kto nie był?Jest tu cała WWA, z wyjątkiem CiebieJestem tu, byłem tam, poszłaś z koleżankamiNa tych nogach, które ja nazywam karabinamiNo to marsz, marszMarsz, marsz, marsz Myślałem, gdy wracałem z Karabachu Agdam. Dawno. Tak. Pojawiały się w opcje, aby pracować w piłce, ale w innej roli. Nie chciałem wtedy zawiesić butów na kołku, było mi szkoda. Rozmawiałem z zawodnikami, którzy zakończyli już karierę i każdy mówił, aby grać jak najdłużej. Decyzję można podjąć z dnia na dzień, ale z czasem można jej żałować. Postanowiłem, że w sporcie będę tak długo, jak pozwoli mi zdrowie. A co najważniejsze, tak długo, jak piłka będzie mnie cieszyła. Futbol, cała otoczka, szatnia, to wszystko sprawia mi radość. Teraz o zakończeniu kariery nie myślę w ogóle. Dbam o swoje zdrowie, ale i formę, bo jeżeli by jej nie było, a ja miałbym grać w III lidze, to wolałbym odejść. Jak przyjdzie taki moment, to na pewno to poczuję. Czyli ten najbliższy rok nie jest Pana ostatnim? W piłce ciężko jest cokolwiek planować. To bardzo dynamiczny sport. Z tygodnia na tydzień wiele się zmienia. Możesz być na szczycie, a już po chwili z niego spaść. Związałem się z Wisłą na kolejny rok, kiedy umowa będzie się kończyła, usiądziemy do rozmów z prezesem i pomyślimy, co dalej. Nauczyłem się, że nie można wybiegać w przyszłość. To, co sobie zaplanuję dzisiaj, może nie mieć pokrycia za kilka miesięcy. Ma Pan w głowie swój idealny koniec kariery? Artur Boruc chciał wrócić do Legii, niestety nie wszystko potoczyło się po jego myśli. Chciałby Pan na koniec kariery wrócić na Łazienkowską? Czasami o tym myślę. Tym bardziej, jak Artur żegna się z piłką. Powiem szczerze, że nie wiem, czy chciałbym zakończyć karierę akurat na stadionie Legii. Kiedy odchodziłem z Warszawy po 13 latach, to pięknie pożegnał mnie trener Jacek Magiera, szatnia, a klub średnio. Pojawiają się różne myśli, ale nie jest to nic sprecyzowanego. Pytanie, jak długo będę jeszcze grał dla Wisły. Nie wykluczam, że w Płocku będę chciał się pożegnać z boiskiem. Tam te wspomnienia są najświeższe. Z Legią mam bardzo dużo wspomnień, a z niektórymi kibicami kontakt do dziś. Więc na pytanie, jak chciałbym zakończyć karierę, odpowiem, że... nie wiem. Zobacz: Legia szuka zastępcy Mateusza Wieteski. Na celowniku reprezentant Finlandii Powiedział Pan, że Legia pożegnała Pana średnio. Ma Pan żal? Żalu nie mam, ale jest mi smutno. Pamiętam, że Arek Malarz czy Michał Kucharczyk nie mieli pożegnalnego meczu, ale mieli specjalny moment podczas spotkania, aby podziękować kibicom. Jakub Rzeźniczak w barwach Legii Warszawa (2017) Miał nawet Kasper Hamalainen. Tak. Ja takiej okazji nie miałem, a sądzę, że gdyby klub chciał, to by coś takiego zorganizował. Pojawiałem się kilka razy na Łazienkowskiej, kiedy byłem piłkarzem Karabachu Agdam. Żadna propozycja nie padła. Nawet kiedy Wisła gra z Legią, to kibice Wojskowych wykrzykują nazwisko Dominika Furmana czy Rafała Wolskiego, ale mojego nie. Zauważyła to moja obecna narzeczona. Zapytała, dlaczego skandują nazwiska wszystkich piłkarzy, którzy grali z "eLką" na piersi, ale nie twojego. Zaskoczył mnie Pan. Gdy odchodziłem z Legii, to w mediach otrzymałem wiele ciepłych słów. Nawiązuję jednak to tego, co jest teraz. Podczas meczu nie słucham trybun, ale kiedy powiedziała mi o tym Paulina (narzeczona Kuby – przyp. red), to zrobiło mi się smutno. Nie jest to żal, ale po ludzku mi przykro, bo zostawiłem serce przy Łazienkowskiej. Pomimo tego wciąż jest Pan kibicem Legii? Tak, chyba że grają z Wisłą Płock. Kiedy mam taką możliwość, zawsze oglądam mecze Legii. Inaczej patrzyło mi się na klub tuż po odejściu. Wtedy znałem wszystkich zawodników, a trenerem był Jacek Magiera, z którym byłem bardzo blisko. Później grono zawodników, których kojarzyłem się zmniejszało. Teraz w Legii znam zaledwie "Wietesa" i "Jędzę" (Mateusza Wieteskę i Artura Jędrzejczyka - przyp. red). Muszę przyznać, że kiedy w ostatnim sezonie Legia złapała wiatr w żagle i mogła nas przegonić, to miałem nadzieję, że nie będą wszystkiego wygrywać. Zależało mi, aby Nafciarze zajęli, jak najwyższą lokatę. Sympatia do Wojskowych będzie zawsze, bo to tam zdobywałem trofea. Zobacz także: Legia wybrała go zamiast Lewandowskiego. Tak się potoczyła jego kariera w Hiszpanii Smutno patrzyło się Panu na Legię w zeszłym sezonie? To było zaskoczenie dla wszystkich. Dysproporcja między Ligą Europy a Ekstraklasą była ogromna. Bardziej byłem zaskoczony i nie dowierzałem, że taka sytuacja ma miejsce. Kibic patrzył na to inaczej, ale ja, czyli osoba związana z piłką bardziej analizowałem. Kiedy Legia była w strefie spadkowej, to zaskoczony był każdy. Gdyby nie kilka zwycięstw na wiosnę, to mogłoby być gorąco. Było to zadziwiające, patrząc na kadrę, jaką dysponuje Legia. Wciąż rywalizacja Wisły z Legią ma dla Pana większe znaczenie? Może przy okazji pierwszego meczu pomiędzy Wisłą i Legią czułem się dziwnie, nawet trudno mi powiedzieć jak. Wygraliśmy wtedy 1:0. Każde następne spotkanie nie wzbudzało we mnie większych emocji niż normalne spotkanie. Te mecze często były też specyficzne. Raz nie grałem przez kartki, potem było spotkanie bez kibiców, a podczas ostatniego meczu na Łazienkowskiej atmosfera była raczej wakacyjna, a Legia wyszła drugim składem. Więc ten mecz nie miał takiego napięcia. Ostatnio wygraliście 1:0 w Płocku. Tak jak mówię, dla mnie to było po prostu kolejne spotkanie. Bo to właśnie po tym meczu rolę trenera przestał pełnić Marek Gołębiewski, a później chuligani zaatakowali piłkarzy w autokarze. Pytasz, czy czuje się winny? Nie strzelił Pan gola, więc nie. Ale bramki nie straciliśmy, a to jest moje zadanie. Wiemy, jak "gorącym" klubem jest Legia. Wiemy, jakie rzeczy się działy w przeszłości i będą się dziać. Przeżywałem takie momenty w Warszawie. Pan przeżył podobną sytuację w autokarze. W autokarze, przed nim czy na trybunach. Dużo było tych historii. Po czasie wspominam je z uśmiechem, ale to były trudne chwile dla piłkarzy Legii. Życzę im, aby takie sytuacje zdarzały się, jak najrzadziej. Foto: Stańczyk Maciej / Jakub Rzeźniczak (P) i Ivica Vrdoljak (L) Pamiętam, że jak kiedyś jeden z piłkarzy potrafił się postawić. Była jedna taka historia. Trenerem był Maciej Skorża. Przegraliśmy z Lechią Gdańsk, a mistrzostwo zdobył Śląsk Wrocław, więc było to dawno temu. W Łomiankach lub przed nimi kibice zatrzymali autokar, po czym do niego weszli. Przyjechała policja, więc oni usiedli między nami i udawali, że są częścią ekipy. Ostatecznie wspólnie wróciliśmy na Łazienkowską. Było to dosyć zabawne, później się z tego śmialiśmy. Za moich czasów do żadnych rękoczynów w lub przed autokarem nie doszło, może oprócz jednej sytuacji, która miała miejsce dawno temu. O tym rozpisywali się już wszyscy. Zazwyczaj jednak były to tylko rozmowy "wychowawcze"… Zobacz: Egzotyczny transfer polskiego napastnika. Zagra w trzeciej lidze To nie jest normalne. Zawsze mnie to zastanawia. Po takich rozmowach "wychowawczych" siadaliśmy w szatni i dyskutowaliśmy, że jeśli teraz zaczniemy wygrywać, to kibice pomyślą, że to zasługa ich rozmowy. To jest kuriozum, bo ich słowa nie mają wpływu na naszą formę. Kibice są źli, ale zapominają, że ty jesteś sportowcem i sam jesteś, że tak brzydko powiem wk... Piłka nożna to ambicje, ale też pieniądze i to niemałe, więc każde zwycięstwo to dla piłkarzy zysk. Niestety na takie sytuacje nie mamy wpływu, to dzieje się na świecie. Nikt lekarstwa nie znalazł. Takie rozmowy nic nie dają, a zadziwiające jest, że kibice myślą inaczej. Czy w tamtej sytuacji z zeszłego sezonu brakowało w Legii kogoś, kto by wstał i powstrzymał chuliganów? Zazwyczaj kibice, którzy przychodzą "porozmawiać" używają innych słów i wyglądają inaczej niż my. Jesteśmy umięśnieni, ale oni bardziej. Kiedy byłem kapitanem, takie rozmowy zdarzały się przez płot. Oni ciebie po prostu op... Co taki kibic mówi? Mówi, że mamy zacząć grać, ale w innych słowach. A jeżeli nasza postawa się nie zmieni, to "zobaczycie, co się stanie". Chcą nastraszyć piłkarzy pod pretekstem mobilizacji. Ivica Vrdoljak kilkakrotnie podejmował rozmowę, kiedy nasz autokar był zatrzymywany. Bronił nas, ale kibice mają swoją rację i nie dopuszczają naszych argumentów. Obejrzałem ostatnio odcinek na kanale Legii "Dzień z Jakubem Rzeźniczakiem" sprzed ośmiu lat. Wspomniał tam Pan, że może kiedyś będzie trenerem. To jak będzie? Pamiętam ten odcinek. Raczej nie chciałbym być trenerem w seniorskiej piłce. Podziwiam szkoleniowców za to, ile czasu muszą poświęcić, żeby drużyna funkcjonowała. Rozmawiałem z wieloma trenerami i widzę, ile czasu spędzają w klubie. Kiedy zaczynałem grać w piłkę, to było inaczej. Nie było takich analiz jak teraz. Pomimo że szkoleniowcy mają swoich analityków, to on musi nad wszystkim trzymać pieczę. Bardziej mógłbym pójść w jakąś szkółkę piłkarską i trenować dzieciaki. Chciałbym, aby sprawiało mi to przyjemność, a nie było bardzo czasochłonne. Foto: Andrzej Grygiel / PAP Jakub Rzeźniczak (L) i Pavol Stano (P) w trakcie meczu Ekstraklasy (2014) Pavol Stano to jest trener, który chce mieć nad wszystkim władzę? W dobrym tego słowa znaczeniu. Jest we wszystko bardzo zaangażowany. Zwraca uwagę na parametry fizyczne. Stano jest z nami zawsze. Nawet kiedy ćwiczymy na siłowni, a inni trenerzy nie zawsze tak robili. Jest również na "skillsach", czyli takich zajęciach, które trener wprowadził, kiedy przyszedł do Wisły. Są to treningi dla zawodników, które skupiają się stricte na ich pozycji. Ja jestem u schyłku kariery, ale dla młodych chłopaków jest to fenomenalna sprawa. Przykładowo Tomek Walczak na treningu z zespołem odda dziesięć, może piętnaście strzałów, a na "skillsach" dwieście. Czytałem kiedyś wywiad z Davidem Beckhamem. Każdy pytał go o jego dośrodkowania. On mówił, że jeżeli zrobisz coś tysiąc razy, to będzie ci to lepiej wychodziło, niż jakbyś daną czynność powtórzył sto razy. A wracając do trenera, ja już jestem stary, więc mogę powiedzieć, że wróżę mu dużą karierę trenerską. Ma świetną wiedzę, podejście i kontakt z szatnią. Zdarzają mu się błędy, ale on dopiero się uczy, bo nie ma dziesięcioletniego stażu trenerskiego, a kilkuletni. "Chciałbym, by kibicowała nam cała Polska", to ciekawe podejście. To jest ciekawy temat, bo wiemy, jak do tej pory była postrzegana Wisła Płock. Raczej niefajnie. Jest w Ekstraklasie, ale jakby jej nie było, to by nikt nie płakał. Już w zeszłym sezonie, kiedy zajęliśmy dobrą lokatę, zaczęło się to zmieniać. Teraz budowany jest nowy stadion. Mam duże chęci, aby ten klub rozwijać, nawet pod względem marketingowym, bo można powiedzieć, że mam rozpoznawalną twarz. W Płocku mieszka 100 tys. mieszkańców, więc trzeba ich zachęcić do przychodzenia na nowy stadion. Ostatnio mieliśmy prezentację zespołu, na której było ponad 1200 fanów, więc to przyzwoity wynik. Rozmawiałem ostatnio z nieco starszym kibicem Wisły, który mówi, że brakuje mu takiej grupy nastolatków na stadionie. Bo muszę przyznać, że jest grupa siedmio, dziesięcioletnich chłopaków, którzy są fenomenalni. A liczba dzieciaków się zwiększa. Jak klub otworzy stadion oraz wykreuje taka kultura przychodzenia na Wisłę, to za kilka lat przyniesie to duże korzyści. Nafciarze nie mają łatwo, bo w województwie mazowieckim jest Legia, z którą rywalizacja jest trudna. Trzeba rosnąć w siłę krok po kroku. Stadion, którego otwarcie ma być na początku 2023 r., jest spory jak na Płock. Z tego, co pamiętam, pomieści 15 tys. osób. Kibice często zarzucają, że mało ludzi przychodzi na mecze. Wolę patrzeć procentowo do liczby mieszkańców. W Płocku mieszka 100 tys. osób, a na stadion przyjdzie siedem tysięcy, więc siedem proc. A pamiętajmy, jak wielka jest Warszawa czy Kraków, a ile kibiców pojawia się na meczach. Więc nie wygląda to źle, a nowy obiekt zachęci kibiców, aby przychodzić na trybuny. Duża w tym rola klubu, ale również piłkarzy. Bardzo ważne są wyniki, ale możemy też działać poza murawą, aby kibice z nami zostali. Foto: Wojciech Figurski / Budowa stadionu im. Kazimierza Górskiego w Płocku (2022) W Wiśle gra też kilka większych nazwisk, więc kadra może przyciągnąć ludzi na trybuny. Bo ten poziom piłkarski jest wyższy względem tego, gdy Pan przychodził do Wisły. — Kiedy przychodziłem, Wisła walczyła o utrzymanie. Dwa sezony wcześniej zajęła piąte miejsce. Ostatni rok również był bardzo dobry. Patrząc piłkarsko, sądzę, że mamy najlepszą kadrę na przestrzeni lat. Wcześniej mieliśmy dwunastu, a może trzynastu lepszych piłkarzy, oczywiście nie chcę nikogo urazić. Teraz kadra jest bardzo wyrównana, bo mamy 22 piłkarzy na podobnym poziomie. Nie zazdroszczę trenerowi, bo wybór kadry meczowej jest trudny. W meczu z Lechią Gdańsk w kadrze nie zmieścili się: Martin Sulek, Damian Zbozień czy Radek Cielemęcki. Fryderyk Gerbowski. Tak, czy Tomasz Walczak. Mamy piłkarzy, którzy w innych klubach łapaliby się przynajmniej na ławkę rezerwowych. U nas jest to problem. Mówi się, że to pozytywny ból głowy dla szkoleniowca. Każdy zawodnik jest ambitny i chciałby przynajmniej być na ławce rezerwowych, jednak na to trzeba zapracować. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. Trener Stano zwraca na to uwagę. Dba o każdego zawodnika pod względem psychicznym, co jest bardzo ważne. Jest takie powiedzenie, że to ławka rezerwowych świadczy o poziomie całego zespołu. Jak ocenia Pan nowych zawodników. Steve Kapuadi, ale przede wszystkim Davo w debiucie pokazali się ze świetnej strony. Jeśli Davo będzie prezentował się tak, jak podczas okresu przygotowawczego oraz w meczu z Lechią, to długo w Wisłę nie pogra. Jeżeli nawet w styczniu by odszedł, to każdy będzie zadowolony. Pokazałoby to, że do Wisły można ściągnąć dobrego piłkarza, który może się wypromować. Davo na każdym zrobił ogromne wrażenie. W sparingach przed sezonem strzelił cztery gole i to nie byle jakie. Z Lechią trafił w okienko, a z Chojniczanką zdobył bramkę z połowy boiska. Steve również prezentował się bardzo dobrze. Był sporą niewiadomą dla kibiców, bo miał problemy w swoim byłym klubie. Tam nie do końca chodziło o sprawy sportowe, ale nie wiem dokładnie, bo nie wnikałem. W obronie rywalizacja jest ogromna. Mamy sześciu stoperów, a miejsca są dwa. Czasami trzy, bo ostatnio graliście nieco innym systemem. Staramy się grać w różnych systemach. Nawet jeśli, to wciąż na trzy miejsca jest sześciu piłkarzy. Wybór jest duży. Przed sezonem dołączył do nas Martin Sulek, który dobrze się prezentował. Przede wszystkim jest bardzo dobry przy piłce, a wyprowadzenie ma top. Trener Stano mówił, że każdy dostanie swoją szansę. Teraz nie złapał się do meczowej dwudziestki, ale nie zdziwiłbym się, gdyby na mecz z Wartą wyszedł w pierwszym składzie. Trener zaznacza, że rotacji będzie sporo, a jeżeli będzie miało to korzystny skutek, to tylko mnie to cieszy. Kiedyś rozmawiałem z Fryderykiem Gerbowskim. Mówił, że bardzo Pan mu pomógł. Nazwał Pana mentorem. Uważa się Pan za mentora dla młodych chłopaków i lidera w zespole? W drużynie nie powinien być jeden lider. W Wiśle mamy fajną grupę doświadczonych chłopaków. Wszystkie ważne sprawy omawiamy w tym gronie. Właściwie to w Wiśle doświadczony zawodnik jest na każdej pozycji. Tak, bo jestem ja, Krzysztof Kamiński, Piotr Tomasik, Dominik Furman i Łukasz Sekulski. Troszczymy się o dobro drużyny. Nie lubię słowa lider. Jestem najstarszy, najbardziej doświadczony, a na koncie mam sporo sukcesów, ale lubię być "dobrym duchem". Jestem pozytywnie nastawiony, a każdy młody chłopak wie, że może na mnie liczyć. Lubię podchodzić do nowych zawodników. Jak przyszedł Davo czy Steve to od razu podszedłem zagadać i zaoferować swoją pomoc. Dobrze się w tym czuje, ale samodzielnym liderem nie chciałbym być. Foto: Krzysztof Porębski / Jakub Rzeźniczak (P) w meczu z Cracovią Na której pozycji widzisz Wisłę na koniec sezonu? Patrząc na to, jak szalona jest Ekstraklasa, to mamy szansę być wszystko. Możemy być liderem, a równie dobrze zająć 15. miejsce, czego byśmy nie chcieli. Przed sezonem można dużo mówić, ale sam okres przygotowawczy nie jest miarodajny. Pamiętam, że jak dostałem ofertę z Karabachu, to patrzyłem na ich wyniki w sparingach. Mecz z Broendby :5 "w plecy", a wcześniej same porażki. Niby mieli grać w eliminacjach do Ligi Mistrzów, ale po tym co zobaczyłem, zastanawiałem się, czy faktycznie warto tam się przenieść. Piłka nożna lubi fajne historie. Marzy mi się mistrzostwo z Wisłą Płock, ale konkurencja jest duża. Jeżeli miałbym usytuować Nafciarzy po samej kadrze, to dałbym nam piąte, może szóste miejsce. Jest Lech, Legia, Pogoń, Raków, a później już Piast, który kadrę ma podobną. Patrząc obiektywnie, jeśli gralibyśmy ze Stalą Mielec, to czulibyśmy się mocniejsi, jeżeli z Lechem no to słabsi. Zawsze wychodzi się po zwycięstwo. Dla mnie osobiście ósme miejsce to dla Wisły minimum i nie byłbym zbytnio zły, a szósta lokata i wyżej to będzie sukces. Wspomniał Pan o Karabachu. W Azerbejdżanie pracował Pan z Kurbanem Kurbanowem, który w klubie jest już 14 lat. Jak go Pan wspomina? W Karabachu spędziłem dwa lata i nigdy nie powiem żadnego słowa na pracowników klubu. Czułem się tam, jak w domu. Każdy chciał mi pomóc. Trener Kurbanow jest legendą w Azerbejdżanie. Był znakomitym piłkarzem, choć grał w bardzo słabych czasach dla ich reprezentacji, więc jego kariera trenerska jest jeszcze bogatsza. Karabach zdominował ligę azerską, oprócz dwóch lat, kiedy po mistrzostwo sięgało Neftci Baku, ale osiągają sukcesy na arenie międzynarodowej. Jako osoba Kurbanow nie jest rozrywkowy i nie szuka kontaktu z piłkarzami na siłę. Jeżeli ma jakiś problem lub coś mu nie pasuje, to zawsze wzywa zawodnika do siebie. Nie jest surowy, ale bije od niego respekt. Czujesz, że jesteś jeden stopień niżej. Jest świetnym trenerem, ale najbardziej podobała mi się w nim pewność siebie. Zawsze mówił, że jego nie obchodzi, że gramy z Chelsea, Atletico Madryt czy Romą. Mieliśmy zawsze wychodzić po zwycięstwo i grać swoją piłkę. Z The Blues przegraliśmy 0:6. Kurbanow był wściekły, gdzie ja podchodziłem do tego, że przegraliśmy w Lidze Mistrzów w Londynie. Byłem zły, ale wiedziałem, że każdy inny wynik to byłby sukces. Podobnie jak podczas rywalizacji Legii z Realem Madryt. Tak, ale po jego gestykulacji widać było, że jest zły. Któryś z piłkarzy po meczu zrobił sobie zdjęcie z Davidem Luizem, kiedy on to zobaczył był bardzo wściekły. Mówił, że jak po porażce możemy robić sobie zdjęcia z rywalami. Dla niego nie jest ważne z kim gra, on czuje się lepszy. To jest fajne. Grając w Karabachu, nigdy nie widziałem, aby taktyka była dobierana pod przeciwnika. Nigdy się nie cofnęliśmy, nawet w Lidze Mistrzów. W pamięci zapadł mi mecz z Atletico Madryt. W pierwszej połowie byliśmy lepsi, mieliśmy wyższy procent posiadania piłki i prowadziliśmy 1:0. Później Atletico grało w finale z Realem Madryt, a my graliśmy z nimi jak równy z równym. Kurbanow ma swoją wizję. Foto: Grzegorz Radtke / Jakub Rzeźniczak w barwach Karabachu Agdam Pytam o Kurbanowa, bo w Polsce nie ma możliwości, aby jeden trener pracował w jednym klubie przez tak długi czas. Dlaczego? Wiele czynników o tym decyduje. Przede wszystkim sukcesy, bo Kurbanow z Karabachem osiem razy zdobywał mistrzostwo kraju, a od ośmiu lat grają w europejskich pucharach. Sukcesy są konsekwencją stabilizacji. Zespół zawsze budowany jest z jakąś wizją. Tam nie grają wielkie nazwiska. Abdellah Zoubir to dla mnie najlepszy piłkarz Karabachu. Wcześniej był rezerwowym w Lens. Gdyby taki zawodnik przyszedł do polskiego klubu, to wszyscy by mówili, że co to za gość. Ja nawet nie wiedziałem, aby mieli tam dział skautingu, a 90 proc. zawodników, których sprowadzają, są trafionymi transferami. Nawet Wilde-Donald Guerrier w Polsce nie był niesamowitym piłkarzem, a tam został wybrany najlepszym zawodnikiem w lidze. W Lidze Europy był wyśmienity, ale grał na lewej obronie, w Polsce tak nie było. To był nieoczywisty transfer, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Kilka dni temu Karabach ściągnął zawodnika z Satna Clary. Wiem, że jest taki klub w Portugalii, ale nie jest to żadna ogromna marka. Walczą o Ligę Mistrzów, a ściągają takich zawodników, którzy dla polskich klubów również są dostępni. W Polsce, gdyby taki klub, jak Karabach nie zdobył mistrzostwa, trener od razu zostałby zwolniony. Tam jest inna mentalność, nie ma presji, a na pewno jest większy spokój. Również tamtejsza kultura wpływa na to. Polacy mają gorącą krew. Kilka porażek, więc trzeba zwolnić trenera. A Karabach jest takim Bayernem Monachium w Azerbejdżanie. Ma ogromną przewagę nad resztą stawki. Gdyby w Polsce był taki klub i przegrałby walkę o mistrzostwo, to trener od razu zostałby zwolniony. Kiedy Neftci zostało mistrzem, to wiadomo, że wszyscy w klubie byli załamani, ale świat się nie zawalił. W następnym sezonie zdobyli mistrzostwo, puchar i wyszli z grupy Ligi Konferencji. W Legii pracowałeś z wieloma trenerami. Kogo najlepiej wspominasz? Nikogo nie zdziwi, jak powiem, że Jacka Magierę i Jana Urbana. Miałem z nimi fenomenalne relacje i świetnie ich wspominam. Duże wrażenie zrobił na mnie Henning Berg, jeżeli chodzi o warsztat trenerski oraz fakt, jak prowadził drużynę. On był bardziej menedżerem, nie prowadził wszystkich treningów, bo czasami zajmowali się tym jego asystenci. Norweg miał swój styl, którego nigdy wcześniej i później nie spotkałem. Foto: Marcin Szymczyk / Jakub Rzeźniczak (P) z trenerem Legii, Stanisławem Czerczesowem (L) Nie wymieniłeś Stanisława Czerczesowa. To była barwna postać. Zawodnicy nie mieli z nim najlepszego kontaktu, bo zbudował ścianę między nami. Na pewno był bardzo sprawiedliwy. Pamiętam, że nie grałem, a on mówił, abym czekał, bo swoją szansę dostanę. Rywalizowaliśmy z Termaliką, a Michał Pazdan popełnił błąd i przegraliśmy 0:3. Nie zeszliśmy jeszcze z boiska, a asystent Czerczesowa powiedział do mnie: "Widzisz, czekałeś i w następnym meczu zagrasz". Każdy czuł, że szansę dostanie. Rozmawiał z piłkarzami, ale on bardziej był szefem czy dyktatorem, niż kolegą. Było z nim wiele ciekawych historii. Kiedyś Kaspera Hamalainena bolała łydka. Czerczesow stwierdził, że nie może boleć cię coś, czego nie masz. Kiedy "Hama" dołączył do zespołu, my byliśmy już po bodajże tygodniowym obozie przygotowawczym. Na drugi dzień po pierwszym treningu Kasper miał takie zakwasy, że nie był w stanie chodzić po schodach. Nie było zmiłuj, jego treningi były bardzo trudne. Nie ma co na niego narzekać, bo z nim zdobyliśmy mistrzostwo i puchar. Trener Stano podobnie "dokręca śrubę", co Czerczesow? Jest ciężko, ale u Czerczesowa było dużo biegania i zajęć bez piłki. U trenera Stano taki trening był może raz. Nawet te intensywne zajęcia są z piłką. Raczej do tego dąży futbol, aby nie biegać bez piłki. Sezon 2022/2023 jest Pana osiemnastym w Ekstraklasie. Miał Pan upadki, ale wzlotów było więcej. Było trochę sukcesów, ale to sport drużynowy. Głównie patrzę na osiągnięcia zespołowe. Jestem zadowolony, ale wiem, że mogłem zdobyć więcej trofeów. Były sezonu, że nie rozgrywało się Superpucharu, a teraz jest co sezon. Szkoda, że nie traktujemy Superpucharu poważnie. To powinno być święto futbolu. Znaleźć fajną datę i grać nawet na Stadionie Narodowym. Trzeba chcieć i pomyśleć. To jest trofeum, które po latach przyjemnie się wspomina. Jestem zadowolony z mojej kariery, ale mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec. Co by powiedział Pan sobie młodemu? Wiedziałbym, co robić w niektórych momentach. Nigdy nie ukrywałem, że daleko zaszedłem, dzięki ciężkiej pracy. Z perspektywy czasu, uważam, że mogłem dać z siebie jeszcze więcej. Jakbym był młodszy, to poświęciłbym piłce jeszcze więcej czasu. Dużo ogląda Pan polskiej piłki? Teraz sporo. Zaczyna się liga, więc każdy jest ciekawy, jak wyglądają inne drużyny. Zawsze lubiłem oglądać polską piłkę, choć inaczej było w Azerbejdżanie. Wtedy spoglądałem tylko na Legię. Chciałem odpocząć od, jak ja to mówię, "polskiego piekiełka". Teraz śledzę na bieżąco, choć wiadomo, że nie jest łatwo ze względu na brak czasu. Czyli nie jest Pan osobą, którą "katuje" polską piłkę od piątku do poniedziałku? Bardzo bym chciał, ale w życiu mam inne rzeczy. W weekendy sami mamy mecze, które czasowo nie pozwalają na obejrzenie innych. Nie zawsze człowiek się wyrobi na konkretne spotkanie. To, co mogę, oglądam, a szczególnie ten początek Ekstraklasy, bo jestem ciekawy nowych zawodników czy beniaminków. Już pierwsza kolejka pokazuję, że nasza liga lubi sobie żartować. Wielu faworytów straciło punkty. Wy też wygraliście z pucharowiczem. Tak, ale wiadomo, jak to wygląda. Zespoły, które grają w pucharach, co roku mają problem na początku ligi. Ekstraklasa wyciągnęła rękę do tych klubów, bo mają możliwość przekładania meczów. Zupełnie mnie to nie dziwi. W Azerbejdżanie zawsze przekładaliśmy mecze ligowe, aby mieć przynajmniej jeden zespół w europejskich pucharach. Dla Polski to też jest istotne, więc innym drużynom nie powinno to przeszkadzać. Dla dobra całej polskiej piłki jest to ważne, aby nasze kluby grały w fazie grupowej. Ostatnio częściej pojawia Pan się w mediach. Miało to pewnie związek z rywalizacją Lecha z Karabachem. Widzi się Pan w roli eksperta po karierze piłkarskiej? Faktycznie zaczęło się od tego, że dziennikarze pytali mnie o Karabach. Identyczna sytuacja miała miejsce dwa lata temu, kiedy Legia trafiła na mój były klub. Jak widać, nikt nie wyciągnął wniosków z moich słów, bo zarówno legioniści, jak i poznaniacy przegrali z nimi. Rola eksperta jest naturalna dla piłkarza, który lubi się wypowiadać. Mówi się o tym co robiłeś całe życie. Możesz powiedzieć więcej o przygotowaniu fizycznym, niuansach taktycznych, mentalności czy poszczególnych zawodnikach, których znasz z boiska. Programy piłkarskie są coraz bardziej szczegółowe, a dziennikarze starają się zagłębiać w różne sprawy. Kiedyś był tylko magazyn "Gol", gdzie pokazywali bramki, a o żadnym studiu nie było mowy. Fajnie, że się rozwijamy, bo sam kibic jest ciekawszy. Czy będę to robił po karierze? Zobaczmy, ale lubię się udzielać. Pan zawsze lubił social media. Tak, byłem nawet prekursorem w Polsce. Fanpage na Facebooku zakładałem w Legii za trenera Macieja Skorży, więc możliwe, że było to dekadę temu. Zawsze lubiłem mieć kontakt z mediami, ale przede wszystkim kibicami. To jest naturalne i fajne dla kibica, a dla piłkarza nie zawsze. Ale jeżeli uprawiasz sport, to musisz zmierzyć się z krytyką, a nie tylko zbierać oklaski. Nie ma Pan urazu do mediów? Kiedy wpisze się pańskie imię i nazwisko w przeglądarce, to wyskakują głównie portale plotkarskie. Nie mam wpływu na to, że takie portale funkcjonują. Najgorsze jest to, że takie rzeczy najbardziej przykuwają uwagę ludzi. Plotki robią im wyświetlenia. Zdarza się, że mam jakiś uraz do tych portali. Jestem jednak taką osobą, że jak ktoś mi zajdzie za skórę, to szybko przechodzę do tego na początku dziennym. Jeżeli ktoś przekazuje prawdziwe informacje, to mogę mieć żal tylko do siebie. Gorzej, jak ktoś manipuluje faktami, wtedy pojawia się złość. Na mnie krytyka może spadać, ale nie powinna ona trafiać w moją rodzinę. Ja już się przyzwyczaiłem, ale kiedy trafia ona w osoby bliskie, to pojawia się złość i smutek. Tym bardziej, że te portale często piszą o twoim życiu prywatnym, a prawdę na jego temat znasz ty sam oraz osoby zaangażowane w tę sytuację. Piłka jest ważna, ale nie najważniejsza. Jak zdrowie pańskiego synka? Wyniki niestety nie wyglądają dobrze. Kontaktowałem się z najlepsza kliniką na świecie St. Jude zajmującą się guzami wątroby u dzieci. Zobaczyli wyniki Oliwiera, po czym powiedzieli, że nie podejmą się leczenia, gdyż mogą zaproponować to samo leczenie co w Europie. Byłeś w Izraelu? Tak byłem…. Niestety kontakt mam utrudniony. Namawiam mamę Oliwiera na powrót do Polski, ale bezskutecznie. Posted by dr Kunalski Gdybam gdyby to nie było na niby Gdyby bilety na komunikacje nie drożały Gdyby tunele i trasy wodą się nie zalewały Gdyby linie metra same powstawały Gdyby tajemnicze siły zabytków nie wyburzały Gdyby służby kostkę bauma pozmieniały Gdyby władze za złe inwestycje odpowiadały Gdyby internetowe referenda się uruchamiały Gdyby plany zagospodarowania powstawały Gdyby fajne pomysły się realizowały Gdyby biedronki same się nie rozprzestrzeniały Gdyby drzewa w ziemi nie w donicach wyrastały Gdyby najdroższe na świecie mosty nie powstawały Gdyby najdroższego na świecie metra nie budowały Gdyby bez sensu miliardów z UE nie przepuszczały Gdyby „Hozmówki z Hanką” nie ściemniały Gdybać w ten sposób można bez końca, bo tę formę narzekania mamy opanowaną do perfekcji. Mimo, że zdecydowana większość Polaków od pochwał woli konstruktywną krytykę z nutką sensacji, szczególnie wtedy, gdy ktoś sobie na nią zasłużył, to coraz częściej słychać głosy narzekania na tych, którzy „narzekają”. Prześcigamy się w docinkach typu: „potraficie tylko narzekać”, „zamiast narzekać sami byście coś zrobili”, „zamiast krytykować zaproponujcie lepsze rozwiązanie” itd. Opierając się przede wszystkim na pańsko-skórkowych doświadczeniach, gdy kilkukrotnie próbowałem wraz z redakcją sprostać potrzebie merytorycznej dyskusji opartej na argumentach, pomysłach i próbie rozwiązania nurtujących nas problemów oraz samemu coś zaprezentować np. w wizji Nowoczesnej Warszawy, w którą włożyliśmy sporo pracy, efekt nie był piorunujący − zgarnęliśmy 25 like’ów i zero komentarzy :) Wtedy zacząłem się zastanawiać, gdzie podziali się Ci narzekający na narzekających? a może zrobiliśmy to źle? Do dziś nie wiem, ale powstał bardzo ciekawy materiał, który dopóki nie zdezaktualizuje się będzie stanowił wartościowy głos w dyskusji na temat tego, jak powinna wyglądać nowoczesna Warszawa oraz jak obecnie błędnie definiujemy pojęcie nowoczesności naszego miasta. Uważam, że z tą wizją powinien zapoznać się każdy kto chce decydować o przyszłości i kształcie Warszawy, a nawet powinna stanowić część programu działań urzędników miejskich. Tymczasem skoro już ponarzekałem i powymądrzałem się, to żeby równowaga w przyrodzie została zachowana, bo podobno „pańska skórka za dużo narzeka” i „wcale nie jest taka słodka, jak ta prawdziwa”, a w szczególności po ostatniej dawce krytyki na temat przedwyborczej estetyzacji Warszawy, czy mapy marzeń, drogi nowy/stary prezydencie przeczytaj Nowoczesną Warszawę, kilka #eleganckich pomysłów na Warszawę, wyciągnij wnioski i czekamy na konkretne działania. Jak to mawiał Dyrektor mojego liceum liczy się tylko praca, praca i jeszcze raz praca. A, co by było gdybym to ja został prezydentem Warszawy i ktoś z tych narzekających w środku nocy spytał mnie o 10 krótkich priorytetów i postulatów, które określiły by mój plan działań na najbliższą kadencję? Powiedziałbym: Nowa strategia komunikacji miejskiej (nawet na lata 2014-2114) z maksymalnym wykorzystaniem obecnych zasobów infrastruktury; Polityka mieszkaniowa – oddać mieszkańcom kamienice a prywatnym biurom świecące pustkami biurowce oraz budowa nowych mieszkań komunalnych; Transparentna polityka mieszkaniowa, nieruchomościowa, lokalowa – przeniesienie z budynków mieszkalnych (kamienic i bloków) państwowych instytucji do biur oraz ewentualne negocjacje w tej sprawie oraz likwidacji zbędnych i łączenie rozproszonych instytucji; Ustawa reprywatyzacyjna; Referenda internetowe – platforma komunikacji społecznej/lokalnej; Zwiększenie budżetu obywatelskiego i jego reforma z podziałem na rodzaje inwestycji, wielkość projektów plus utworzenie kategorii specjalnej – wyboru jednej dużej inwestycji ogólno-warszawskiej; Promowanie warszawskich lokali i firm działających lokalnie (niższe czynsze, ulgi na parterowe usługi); Karta warszawiaka – karta aglomeracyjna; Zagospodarowanie PKiN – wielki park zamiast betonowo-szklanych biurowców; Plan zagospodarowania przestrzennego dla całej Warszawy; " Nasz świat jest komedią dla tych, którzy myślą...I tragedia dla tych, którzy czują... "Nooo, jakość zajebista w chuj, nie ma co T,TW sumie, to dość dawno mnie tu nie było, no i raczej nie wrócę zbyt szybko no ale JEDNAK DZIŚ NIE BĘDZIE. Brak czasu, brak weny, brak postaram się dodać coś dłuższego hmmm... może jutro?Miłego wieczoru noo i Dobranoc :3

gdybam gdyby to nie było na niby tekst